Pancerniaki w komórce

Takie wielkie, a z jaką łatwością mieszczą się w kieszeni. Mam na myśli czołgi, a dokładniej mobilną odsłonę jednej z popularniejszych gier free-to-play ostatnich lat. Wargaming.net pokazuje, że
Takie wielkie, a z jaką łatwością mieszczą się w kieszeni. Mam na myśli czołgi, a dokładniej mobilną odsłonę jednej z popularniejszych gier free-to-play ostatnich lat. Wargaming.net pokazuje, że klon dużej produkcji przeznaczony na urządzenia przenośne wcale nie musi być uproszczony.



"World of Tanks Blitz" nie jest łatwym skokiem na kasę. To nie gra, w której na szybko wrzucono jakieś czołgi, nadano podtytuł znanej marce i wypchnięto do sklepów Google’a i Apple’a z założeniem szybkiego zysku. Mobilna produkcja od białoruskiego studia jest rozbudowanym, wciągającym i dobrze wyglądającym tytułem, przy którym możecie spędzić całe dziesiątki godzin. O ile, oczywiście, lubicie tematykę pancerną.

"Blitz" nie jest też przeniesieniem wersji z komputerów osobistych i konsoli w skali 1:1. Widać, że przy projektowaniu każdego aspektu tego tytułu włożono sporo pracy, posiłkując się przy tym zebranym doświadczeniem. Mobilne czołgi zachwycają na wielu płaszczyznach.



Zacznijmy od zmian, które widać na pierwszy rzut oka. Po obu stronach starcia stają dwa siedmioosobowe zespoły. To mniejsza liczba graczy niż w przypadku edycji na PC. Mniejsze są też dostępne mapy, które zostały specjalnie zaprojektowane na potrzeby gry. W ten sposób znacznie zwiększyła się dynamika zabawy. Jeden mecz w "World of Tanks Blitz" to około dziesięć minut – czas idealnie dobrany na krótkie, acz emocjonujące bitwy, które można toczyć podczas powrotu do domu z pracy czy szkoły albo przy odrobinie dłuższej posiadówce w komnacie dumania.



Cały interfejs oraz sterowanie zostało zaprojektowane pod kątem obsługi paneli dotykowych. Choć na samym początku operowanie czołgiem nie należy do najprostszych, to po kilku meczach zaczyna nam to iść coraz sprawniej. Dodatkowym ułatwieniem jest wsparcie celowania, przez co nadrabiamy mniejszą precyzję spowodowaną wykorzystaniem ekranu dotykowego. Twórcy dali także graczom sporo swobody w kwestii ustawień interfejsu. Wszystko po to, aby dopasować grę do naszych preferencji.

Dobrze przemyślany został także samouczek, który dosłownie w kilka minut objaśni każdemu, na czym polega zabawa i jak osiągać w grze sukcesy. W ten sposób osoby aspirujące do miana następcy Janka Kosa błyskawicznie zrozumieją, jak sterować kilkutonowym kolosem i posyłać na złom pojazdy przeciwników.


W "World of Tanks Blitz" mamy do dyspozycji ponad sto różnych czołgów, które wchodziły w skład armii niemieckiej, radzieckiej, brytyjskiej i amerykańskiej. Zostały one podzielone na cztery grupy: czołgi lekkie, średnie, ciężkie oraz niszczyciele czołgów. Każda z machin została dokładnie opisana statystykami, każda ma także swoje mocne i słabe strony. Na początku kariery czołgisty mamy niewielki wybór i dopiero wraz z kolejnymi rozegranymi bitwami, które dają nam i doświadczenie, i pieniądze, można rozbudować swój park maszyn o kolejne pojazdy, a w posiadanych zainstalować usprawnienia podnoszące wydajność.

A jak gra wygląda w praktyce? Jest faktycznie dość szybka. Niewielki obszar działania prędko doprowadza do starć obu walczących stron, jednak grubo myli się ten, kto uważa, że "Blitz" sprowadza się jedynie do błyskawicznego machania palcem po ekranie. Brak pomyślunku i nadmierna brawura karana jest przedwczesnym zakończeniem walki. Mobilne czołgi wymagają zarówno odpowiedniego refleksu, jak i myślenia taktycznego. Szybko też uczymy się dostępnych map i po kilkunastu meczach potrafimy wykorzystać ukształtowanie terenu na swoją korzyść.



Bardzo do gustu przypadła mi długość starć oraz dynamika rozgrywki. To świetna pozycja na sytuacje, kiedy nie mamy zbyt wiele czasu na rozegranie partyjki, a wszystkie proste gierki pokroju kurczaka przechodzącego przez ruchliwą ulicę już nas znudziły. W "Blitza" można zagrać przed snem albo w przydługiej kolejce do okienka na poczcie. Dodatkowo na plus muszę policzyć bardzo krótki czas ładowania zarówno samej gry, jak i kolejnych bitew.

Warto też wspomnieć o oprawie graficznej. Ta jest różna w zależności od sprzętu, na jakim gramy. Najwięcej czasu spędziłem z "World of Tanks Blitz" na telefonie LG G3 z ekranem o przekątnej 5,5 cala i przyznam, że nie miałem najmniejszego problemu z prowadzeniem płynnej rozgrywki nasączonej celnymi strzałami do czołgów przeciwników. Do tego gra prezentowała się naprawdę zacnie – modele pojazdów były dość szczegółowe, podczas przyspieszania z rur wydechowych wydobywały się kłęby dymu, a spod gąsienic unosił się pył. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że G3 to dość wydajny smartfon z ekranem wyświetlającym obraz w rozdzielczości 2560x1440 pikseli. Gorzej "Blitz" prezentował się na niezbyt drogim siedmiocalowym tablecie ze średniej półki. Tutaj nieraz gra potrafiła nieprzyjemnie "chrupnąć". Dla zainteresowanych – produkcja Wargaming.net jest dostępna w całości po polsku.



"World of Tanks Blitz", podobnie jak starszy, pecetowy brat, jest grą darmową z mikropłatnościami. To jednak – w przeciwieństwie do wielu innych – dość dobrze zaprojektowany model biznesowy. Przez długi czas nie musimy wydawać ani jednej złotówki, by dobrze bawić się. Dopiero na wyższym poziomie uciułanie odpowiedniej sumy może okazać się na tyle żmudne i pracochłonne, że pojawia się myśl o wysupłaniu z kieszeni realnych pieniędzy.

Wargaming.net pokazał, w jaki sposób zrobić wciągającą i wcale nieuproszczoną grę mobilną. Takie tytuły udowodniają, że rynek produkcji na urządzenia przenośne ma jeszcze przed sobą najlepsze lata i że nie jesteśmy skazani jedynie na prostackie gierki z pixelartową oprawą graficzną.
1 10
Moja ocena:
8
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones